Piotr Pyzel, syn Józefa i Marianny (z domu Lichocka), urodzony 11 lutego 1896 roku. Włościanin z Parafii powsińskiej, zasłużony kawalerzysta, odznaczony krzyżem srebrnym i brązowym. Żołnierz pełniący służbę wojskową w kontrwywiadzie w latach 1919 – 1921.
Piotr Pyzel pochodził
z rodziny wielodzietnej,
miał ośmioro rodzeństwa.
Urodził się
na Zamościu
i mieszkał tutaj
do końca swoich dni. W 1923 roku poślubił Franciszkę Szewczyk – pannę
z Jeziorny Królewskiej.
Miał trzy córki: Genowefę, Janinę
i Zofię oraz dwie wnuczki i trzech wnuków.
Fot. Piotr Pyzel z Zamościa koło Powsina,
lata dwudzieste XX wieku
(zbiory Pani Elżbiety Węcławiak)
Zmarł 29 października 1980 roku i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Powsinie w grobie rodzinnym Pyzlów.
Był to człowiek skromny i uczciwy, o swoim losie w latach wojennych pozostawił jedynie krótki przekaz ustny. Istnieją materiały potwierdzające moje opowiadanie o dziadku Piotrze Pyzlu, zapamiętane z jego wspomnień. A wspominał on często żołnierską niedolę.
W mojej pamięci zachowały się następujące słowa byłego żołnierza kontrwywiadowcy: ,,będąc na froncie przeżywałem dni grozy, to co widziałem nie da się opowiedzieć, strach zaglądał w oczy”. Często wspominał także dowódcę swego Dywizjonu – Piaseckiego – oraz innych współtowarzyszy w walce o wolność Polski.
Przemierzał bezdroża pod osłoną nocy, aby dostarczyć rozkazy
w wyznaczone miejsca. Często był zmuszony szukać drogi po omacku, by móc dotrzeć do celu i spełnić swój żołnierski obowiązek.
Piotr Pyzel opowiadał również, że gdy wyruszał w drogę, zanim dosiadł konia, zawsze znaczył znak krzyża na ziemi przed koniem, żegnał się, a medalik z wizerunkiem Matki Bożej Niepokalanej miał zawsze przy swoim sercu w trakcie wypraw, co dodawało mu sił
i otuchy w trudnych chwilach.
Piotr Pyzel przebył długi szlak, dotarł do Połocka, stacjonował nad rzeką Dźwiną i w tej rzece poił swego konia. Miał zamiłowanie
do koni, potrafił się z nimi obchodzić znał się na nich, potrafił również określić ich wiek.
W mojej pamięci zachował się obraz dziadka, którego odwiedzali szwagrowie: Tomasz i Michał. Ten ostatni odbywał służbę wojskową w Marynarce Wojennej.
W trakcie tych spotkań nie było innego tematu jak wspomnienia
z okresu wojny. Często śpiewali piosenki żołnierskie, między innymi
,,Wojenko, wojenko …’’; ,,Przybyli ułani pod okienko …’’ i wiele innych.
Według słów najbliższych był dobrym dziadkiem i oddanym żołnierzem walczącym za losy swojej Ojczyzny.
Elżbieta Węcławiak
(z domu Nowosielska)