Poprzedni odcinek wspomnień o wojennych losach porucznika Jana Penconka skończył się opisem walk w dniu 9 września 1939 r. podczas obrony Redy przed wojskami niemieckimi. Część polskich harcerzy, ochotników z Wejherowskiej Ochotniczej Kompanii Harcerskiej (w tym Bolesław Kłoczko), zdołała uciec przed egzekucją z miejscowości Biała pomiędzy Redą a Rumią, gdzie rozkaz ich zamordowania miał wydać niemiecki major Heinrich von Dieste – ten sam, z którym porucznik Jan Penconek niedługo stoczy śmiertelny pojedynek na Kępie Oksywskiej.
W Wejherowskiej Ochotniczej Kompanii Harcerskiej służyło w sumie 55 harcerzy z ogólnej liczby 111 żołnierzy. Pozostali ochotnicy niebędący harcerzami również wywodzili się Wejherowa i okolic.
Walczące w Białej Rzece oddziały: wejherowska kompania ochotnicza i część komisariatu policji z Wejherowa, poniosły bardzo duże straty. Do Rumii i na Kępę Oksywską wycofały się resztki.
Fot. 1. Niemieckie bombowce nurkowe Junkers Ju 87 C podczas
jednego z nalotów na Kępę Oksywską (wrzesień 1939);
źródło: W. Tym, A. Rzepniewski, „Kępa Oksywska 1939. Relacje uczestników
walk lądowych”, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1985
Dalej 9 września 1939 r. 1 Morski Pułk Strzelców (1 MPS) straszliwie wykrwawia się w obronie Redy. Niemcy, po zepchnięciu polskiego wojska z otaczających Redę wzgórz, zalewają położoną w dolinie miejscowość zmasowanym ogniem ze wszelkiej broni jaką mają.
Nieprzyjaciel huraganowym ogniem artylerii i miotaczy niszczy budynki, w których broni się zaciekle polskie wojsko, ostrzeliwane jednocześnie z broni maszynowej. Kontynuowane są naloty bombowe wroga.
Fot. 2. Szosa na Kępie Oksywskiej w czasie Wojny Obronnej Polski
we wrześniu 1939 r.; źródło: Internet - portal Muzeum Miasta Gdyni,
strona: http://2wojna.muzeumgdynia.pl
W polskich szeregach zaczyna brakować amunicji. Dopiero około północy z 9 na 10 września któremuś z rzędu z wysyłanych gońców udaje się przedrzeć na Kępę Oksywską przez błota do dowództwa z dramatycznym meldunkiem, że 1 Morski Pułk Strzelców cały czas broni Redy i prosi o amunicję. Odpowiedź do Redy jednak nie nadchodzi. Już około godziny 22:00 wszelka łączność 1 MPS w Redzie z Dowództwem Lądowej Obrony Wybrzeża na Kępie Oksywskiej zostaje przerwana.
Fot. 3. Polska obsługa działka 37 mm;
źródło: Internet - portal konflikty.pl, strona: www.konflikty.pl
Tymczasem niemiecki III Batalion 322 Pułku Piechoty dowodzony przez majora von Diesta, mającego na sumieniu krwawą rozprawę z wejherowskimi harcerzami w Białej Rzece, dociera do szosy Reda-Rumia i około północy z 9 na 10 września silnymi patrolami przez łąki od strony Kępy Oksywskiej atakuje wycieńczonych obrońców Redy. Hitlerowcy szybko zostają ostrzelani i na jakiś czas rezygnują z natarcia na miasto.
Około godziny 1 w nocy 10 września następuje kolejne uderzenie Niemców – tym razem od zachodu na tartak, dworzec i wysunięte stanowiska obronne przy szosie wejherowskiej. Sytuacja staje się krytyczna.
W tym położeniu 10 września około godziny 3 nad ranem dowódca 1 Morskiego Pułku Strzelców, podpułkownik Kazimierz Pruszkowski, zarządza wycofanie oddziałów na Kępę Oksywską – ostatnią redutę obrony.
Fot. 4. Kępa Oksywska na przedwojennej mapie wojskowej;
Wojskowy Instytut Geograficzny, Warszawa 1938; skala: 1:100000
źródło: Internet - strona: http://maps.mapywig.org
Wśród brnących przez moczary skrajnie wyczerpanych żołnierzy jest porucznik Jan Penconek, który (mimo odniesionych ran) idzie z nimi o własnych siłach. W Redzie zostaje tylko garstka wojska osłaniająca odwrót. Wycofaniu obrońców przez bagna sprzyja gęsta mgła ścieląca się nad podmokłym terenem. Po wschodzie słońca nieprzyjaciel naciera na pozostawione w Redzie i okolicy polskie patrole, zdobywając miasto.
Dalej jednak Niemcy nie mają odwagi iść za naszym wojskiem przez przepastne błota i zalane łąki broniące dostępu do Kępy Oksywskiej.
Fot. 5. Szosa na Kępie Oksywskiej w czasie Wojny Obronnej Polski
we wrześniu 1939 r.; źródło: Internet - portal Muzeum Miasta Gdyni,
strona: http://2wojna.muzeumgdynia.pl; spiętrzone przez saperów Lądowej
Obrony Wybrzeża wody Redy i jej odnóg zalały widoczną na zdjęciu
drogę gruntową Rumia-Kazimierz - jedyną jaką w dniach 12-15 września 1939 r.
mogły wykorzystywać tabory nienieckiej 207 Dywizji Piechoty;
informacja pochodzi z książki „Kępa Oksywska 1939 ...”
Polskim oddziałom udaje się przedostać na Kępę w rejonie Dębowej Góry i wsi Dębogórze. Żołnierze są skrajnie wyczerpani fizycznie i psychicznie. W ciągu trwających bez przerwy przez 3 dni i noce walkach prawie nie spali. Tak jak stoją padają pokotem z wycieńczenia, szukając choć chwili odpoczynku. Są zdezorientowani – nie ma wiadomości z głębi kraju, od którego są odcięci.
Dopiero na Kępie co nieco dowiadują się o sytuacji wojennej, ale szczątkowe informacje wcale nie dodają im otuchy – dzień wcześniej dotarły tutaj gazety, a w nich smutne informacje: Westerplatte padło, Grudziądz, Toruń, Bydgoszcz zajęte przez Niemców, którzy nacierają na Warszawę … .
Fot. 6. Chwila odpoczynku żołnierzy 1 Morskiego Pułku Strzelców
na Kępie Oksywskiej pomiędzy walkami z Niemcami (wrzesień 1939);
źródło: W. Tym, A. Rzepniewski, „Kępa Oksywska 1939. Relacje uczestników
walk lądowych”, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1985
1 Morski Pułk Strzelców wraz z innymi jednostkami miał za zadanie bronić przedpola Gdyni 3 dni, a faktycznie w morderczej walce z przeważającymi siłami wroga opóźniał jego ruchy aż 9 dni, tracąc przy tym 40 procent swojego stanu osobowego (zginęło ponad ośmiuset żołnierzy).
Ostatni z Redy przez bagna przedziera się na Kępę Oksywską (w kierunku na Kazimierz) podporucznik Andrzej Chudy ze swoim plutonem, wchodzącym w skład kompanii dowodzonej do 8 września przez porucznika Jana Penconka. Andrzej Chudy jest przyjacielem Jana Penconka. Przez jakiś czas byli rozdzieleni, bo wykonywali inne zadania. Na Kępie znowu się spotkają.
Lista ofiar, przypisywanych niemieckiemu majorowi Heinrichowi von Diestowi, dowódcy III Batalion 322 Pułku Piechoty, powiększa się. – 10 września na poddaszach szop Niemcy złapali 13 chłopców z Wejherowskiej Ochotniczej Kompanii Harcerskiej, którym udało się zbiec w Białej Rzece przed Diestem po brawurowej ucieczce zainicjowanej przez Bolka Kłoczkę.
Wszyscy przebrali się w cywilne ubrania, poza jednym – ochotnikiem Semerlingiem, który ma na sobie mundur. Schwytanych harcerzy oddano w ręce majora Diesta. Ten rozwścieczony wczorajszą ucieczką, wyciąga z grupy chłopców Stefana Piaska, który zbiegł sprzed plutonu egzekucyjnego w Białej Rzece.
Fot. 7. Harcerz Felicjan Łada (1917-2017) ze swoją drużyną harcerską
(Gdynia 1936); źródło: portal Gdańsk Strefa Prestiżu (www.gdanskstrefa.com);
zdjęcie ze zbiorów Muzeum Stutthof w Sztutowie
Jemu i Semerlingowi Heinrich von Dieste każe by wskazali ochotników. Ci nie zdradzają kolegów. Obydwaj zostają bestialsko zamordowani na miejscu przez podwładnych majora Diesta – Semerling ginie od ciosów kolbami karabinów, a Piasek zostaje zakłuty bagnetami. Dwa dni później na lotnisku w Rumii hitlerowcy zabijają pozostałych pojmanych.
Bolek Kłoczko i tylko garstka innych ochotników-harcerzy ocaleli. Bolek był drużynowym drużyn pozaszkolnych w Hufcu Harcerzy w Wejherowie. Z chwilą wybuchu wojny razem z innymi zgłosił się na ochotnika do nowotworzonej kompanii harcerskiej, gdzie pełnił funkcję dowódcy 2-giej drużyny. – Kłoczko z Białej Rzeki uciekał sam.
Po ucieczce 9 września Diestowi, tego samego dnia około 18:00 dociera do punktu sanitarnego prowadzonego przez harcerki w zaroślach na pograniczu Białej Rzeki i lotniska w Rumii. Przybiega spocony, zadyszany, słania się na nogach, w rękach ściska niemiecki karabin maszynowy.
Wygląda na przerażonego i zdenerwowanego. Po jakimś czasie wyrzuca z siebie jednym tchem: „ – W Białej Rzece Niemcy rozstrzeliwują wziętych do niewoli ochotników. Ja też miałem być zabity, ale im uciekłem (…). Uciekało nas więcej, ale nie wiem, co się z nimi stało (…)”. Tu chłopcu kilka łez spłynęło po policzkach. Po odpoczynku zabiera znajdujących się na punkcie ochotników (bracia Mathejowie, Rzepka i Szostropol) oraz dwóch lekko rannych żołnierzy i ruszają przez bagna w kierunku Kazimierza.
Fot. 8. Rumska drużyna harcerska przed II Wojną Światową na lotnisku
w Rumi; mat. archiwalny Marka Opajdowskiego;
źródło: artykuł z 05 lutego 2012 r. „Historia: rumscy harcerze mają 80 lat”
portal Rumia Nasze Miasto (strona: rumia.naszemisto.pl)
Harcerze-ochotnicy wcześniej wiedzieli, że po walkach w Białej Rzece mają przejść przez błota do Kazimierza na Kępie Oksywskiej. W Kazimierzu zebrało się około 15 ochotników z rozbitej Wejherowskiej Ochotniczej Kompanii Harcerskiej. Tu doszła do nich informacja, że nieopodal w lesie pod Kazimierzem odpoczywa 1 Morski Pułk Strzelców z Wejherowa, któremu jako żołnierze podlegali (kompania wchodziła w skład 1 MPS). Postanowili zgłosić się do podpułkownika Pruszkowskiego. – Chcieli walczyć dalej.
Chłopcy zastanawiają się co dalej robić, dokąd pójść, by z najlepszym skutkiem nadal walczyć. – Kłoczko mówi zebranym: „Ja idę do por. Penconka. To jest dowódca, za którym można iść nawet do piekła ! Ze szpitala uciekł z zabandażowaną głową by dalej walczyć !”.
Wtedy do porucznika Penconka za Bolkiem idzie siedmiu innych, w tym między innymi: Stefan Makurat, Zygmunt Rzepka, Antoni Dunajewicz i Józef Łyczek.
Na Kępie Jan Penconek ponownie obejmuje dowództwo 2-giej Kompanii, do której włączono resztę żołnierzy z 5. Kompanii. Jednak jego oddział pozostaje w odwodzie, a on sam w tym czasie dochodzi do siebie po przejściach ostatnich dni.
10 września po przebiciu się na Kępę Oksywską podporucznik Andrzej Chudy, dowódca 2-go plutonu w 2. Kompanii I Batalionu 1 MPS, spotyka porucznika Jana Penconka.
Fot. 9. 1 Morski Pułk Strzelców w czasie defilady w Gdyni, marzec 1939 r.;
źródło: Batalion Dowodzenia Marynarki Wojennej im. pułkownika
Kazimierza Pruszkowskiego w Wejherowie; oficjalnie do 24 sierpnia 1939 r.
(do czasu mobilizacji alarmowej) jednostka nosiła nazwę
„1 Morski Batalion Strzelców”
Jeszcze tego samego dnia po południu 2. Kompania pod dowództwem Janka przechodzi lasem wzdłuż skraju Kępy pod Suchy Dół, gdzie później umiejscowiono sztab podpułkownika Pruszkowskiego.
Wracają potem na wcześniejsze pozycje koło leśniczówki Dębogórze. Następnie wieczorem z 10 na 11 września Janek ze swoim oddziałem zostaje skierowany w las pod Kazimierzem, stawiając tam czoła niemieckiej kompanii rozpoznawczej. – Wywiązuje się wymiana ognia.
Cały czas 10 i 11 września niemiecka artyleria prowadzi zmasowany atak w kierunku na Kazimierz, gdzie jest rozlokowane nasze wojsko. Oprócz tego 1 Morski Pułk Strzelców jest bombardowany przez samoloty wroga. Sypią się gęsto korony drzew.
Janek i Andrzej są razem dwa dni pod rząd – właśnie 10 i 11 września 1939 r. Wtedy Janek ze swoją kompanią zajmuje pozycje w lesie przy wejściu drogi Dębogórze-Kazimierz do zagięcia lasu z lewej strony leśniczówki Dębogórze.
Fot. 10. Batalion Morski Strzelców w Wejherowie, styczeń 1936 r.
- pożegnanie ppłk Kazimierza Burczaka, dowódcy tej jednostki wojskowej
w latach 1935-1936 (ujęcie wykadrowane z fotografii grupowej);
stoją obok siebie od lewej: ppor. Andrzej Chudy i ppor. Jan Penconek
źródło: Batalion Dowodzenia Marynarki Wojennej im. pułkownika
Kazimierza Pruszkowskiego w Wejherowie
Andrzejowi Chudemu w pamięci utkwiła pewna scena. – Było to prawdopodobnie w nocy z 10 na 11 września (z niedzieli na poniedziałek). – Porucznik Penconek jakiś osowiały, z obandażowaną głową, kładzie się osobno w dołku pod sosną. Nie chce nic jeść. Jego żołnierze próbują ściągnąć go do siebie, ale ten odmawia. Nie mówi nic. Prosi tylko żeby go zostawić. Andrzej wyczuwa, że prócz ogłuszenia raną, Janek przeżywa jakąś głębszą tragedię.
Fot. 11. Odprawa oficerów 1 Morskiego Pułku Strzelców na zachodnim
skraju Kępy Oksywskiej; źródło: W. Tym, A. Rzepniewski,
„Kępa Oksywska 1939. Relacje uczestników
walk lądowych”, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1985
Zbyt dużo przeżył w wypadzie nocnym na Gowino w nocy z 7 na 8 września, gdzie wielu Niemców wystrzelano i wykłuto bagnetami. No i zapewne przeżywa tragedię w Białej z 8 września, gdzie w ciężkich walkach rozsypały mu się dwa plutony z dowodzonej przez niego 2. Kompanii … . Janek dowiedział się też na pewno od harcerzy o zbrodniach popełnionych przez batalion majora Diesta na żołnierzach z Wejherowskiej Ochotniczej Kompanii Harcerskiej.
Wszystkie te wydarzenia przytłaczają go. Ma narzeczoną. Ma rodzinę w Powsinie. Nie wie co się z nimi dzieje ... .
Ciąg dalszy nastąpi …
Podziękowania dla:
– Pana komandora porucznika Artura Gajdemskiego, Dowódcy Batalionu Dowodzenia Marynarki Wojennej im. pułkownika Kazimierza Pruszkowskiego w Wejherowie, za zgodę na udostępnienie archiwalnych fotografii związanych z tamtejszą jednostką wojskową,
- Pana kapitana Arkadiusza Szulborskiego, Szefa Sekcji Komunikacji Społecznej Batalionu Dowodzenia Marynarki Wojennej im. pułkownika Kazimierza Pruszkowskiego w Wejherowie, za odszukanie i przekazanie zdjęć.
Grzegorz Kłos
Materiały źródłowe:
1) Biografia /zarys/ porucznika Jana Penconka dowódcy 2-giej kompanii strzeleckiej 1 MORSKIEGO PUŁKU STRZELCÓW W WEJHEROWIE”, opracowali b.oficerowie 1 MPS i uczestnicy walk w obronie polskiego wybrzeża w 1939 r.: płk w st. spocz. Alfons Olkiewicz, por. w st. spocz. mgr Paweł Szefka, por. w st. spocz. Andrzej Chudy,
2) W. Tym, A. Rzepniewski, „Gdynia 1939. Relacje uczestników walk lądowych”, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1979,
3) W. Tym, A. Rzepniewski, „Kępa Oksywska 1939. Relacje uczestników walk lądowych”, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1985,
4) E. Kosiarz, „Obrona Kępy Oksywskiej 1939”, Wydawnictwo „Książka i Wiedza”, Warszawa 1984,
5) M. Golik, „Gdynia nie odpowiada”, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1987,
6) G. Piwnicki, B. Zalewski, „Polski wrzesień 1939 w Gdyni”, Wyższa Szkoła Komunikacji Społecznej w Gdyni, Gdynia 2009,
7) G. Piwnicki, B. Zalewski, „Tradycje bojowe i dzieje Morskich Pułków Strzelców 1. Wejherowskiego i 2. Gdyńskiego 1920-2000”, Gdynia 2008,
8) S. Strumph Wojtkiewicz, „Alarm dla Gdyni”, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1975, wydanie I.